644 KM
Polskie Pompeje
Dzień 1
1 / 40
Najstarsza osada w Polsce. Odkryta przypadkiem. Nazywana popularnie Polskimi Pompejami. Pojawiała się wielokrotnie w prasie i telewizji. Kręcono tu seriale i filmy. Ponad 6000 lat odkopanej historii i ożywionej współcześnie. Biskupin to także, a może nawet głównie, historia wytrwałości i uporu. I jak to często bywa – historia życia jednego człowieka.
Czwartek, 2 października 2014.
Trasę wybraliśmy trochę „okrężną”. Głównie ze względu na dystans. W stronę Biskupina pojechaliśmy autostradą, żeby szybciej dostać się na miejsce. Z powrotem już nie było takiego pośpiechu, więc wróciliśmy mniejszymi drogami. Trzeba się liczyć z tym, że w samochodzie spędzimy trochę czasu. Mimo to, można tą trasę spokojnie zrobić w jeden dzień.
Pierwszy postój na trasie A2. Spod ziemi wyskakuje Rom i chce nam sprzedać telefon w rewelacyjnej cenie, która spada z każdą naszą odmową. Podobno wszystko oryginalne, legalne i papiery też są. Nie sprawdziliśmy.
„Tęczowy” most na A2 jeszcze stoi.
Do Biskupina docieramy po około 4 godzinach jazdy, z przerwami na jedzenie.
Brama wejściowa. Obok jest całkiem spory parking i kasa. Dziś praktycznie nie ma ludzi. Dla nas to zaleta. W sezonie są tu tłumy. Dowiedzieliśmy się, że w samym wrześniu tylko przez weekendy przeszło tędy około 9000 osób.
Do Biskupina można kiedyś było dojechać kolejką wąskotorową. Dawniej w tym miejscu od linii Żnin Wąskotorowy – Ośno Wąskotorowe odgałęziała się linia Biskupin. Jednak ze względu na likwidację odcinka do Ośna kolejka już nie funkcjonuje.
Kierujemy się w stronę tak zwanych „długich domów”. To najstarsze znalezisko na terenach Polski. Na skutek prowadzonych prac melioracyjno-irygacyjnych poziom wody w jeziorze Biskupińskim w 1933 r. obniżył się na tyle, że z wody zaczęły wystawać fragmenty umocnień starożytnej osady. Chłopi zaczęli odnajdywać różne zabytkowe przedmioty, nie zdając sobie jednak sprawy z ich archeologicznej wartości. Dopiero dzieci uczęszczające do miejscowej wiejskiej szkoły poinformowały o dziwnych znaleziskach swojego nauczyciela Walentego Szwajcera, a ten nagłośnił sprawę.
Wejście do pierwszego z dwóch zrekonstruowanych „długich domów”.
Wewnątrz czekało nas zaskoczenie. Spodziewaliśmy się czegoś bardziej „neolitycznego”. Jak się potem okazało pierwszy dom pełni rolę małego muzeum i ścieżki edukacyjnej.
Można oglądać autentyczne eksponaty z wykopalisk. Kamienne topory i fragmenty ostrzy. Ocenia się, że wyszlifowanie jednego ostrza zajmowało kilka tygodni. Na zewnątrz przygotowano małe stanowisko, na którym można zobaczyć jak wiercono dziurę w kamieniu.
Jedno z niewielu naczyń zachowanych w całości.
W pierwszym domu spotykamy przewodnika. Ruch turystyczny jest dziś praktycznie zerowy. Przewodnik z własnej inicjatywy oprowadza nas po drugim budynku i pokazuje techniki wykonywania narzędzi. Przy okazji dowiadujemy się kilku ciekawostek.
Długi dom jest typem budownictwa drewnianego występujący u północnoamerykańskich Indian, a także w innych częściach świata, zwłaszcza w zachodniej Europie (Niemcy, Skandynawia, Anglia, Walia, Szkocja, Dania), Azji (długie domy na palach m.in. na Borneo) i Ameryce Południowej (Amazonia). Uważany jest często za najstarszy, już od neolitu, typ stałego budownictwa ludów osiadłych.
Wnętrze drugiego z „długich domów”.
Dziura w ziemi to miejsce na przechowywanie żywności. W tle widać zagrodę dla zwierząt. Szpary w ścianach pełniły funkcję okien. Podobno na zimę były zalepiane gliną żeby utrzymywać wyższą temperaturę w pomieszczeniu.
Urządzenie do wiercenia dziur w kamieniu. Wiercenie odbywało się przy pomocy patyka umieszczonego pionowo nad kamieniem. Przy pomocy sznurka i prowadnicy patyk był wprowadzany w ruch obrotowy. Cały proces wiercenia trwał kilka tygodni.
Gród w Biskupinie jest jedynym w Polsce stanowiskiem archeologicznym, dla którego opracowano program długoterminowej konserwacji. Polega ona na utrzymywaniu wysokiego poziomu wody w jeziorze otaczającym stanowisko oraz monitorowaniu parametrów środowiska dla przetrwania zabytków. 16 września 1994 roku Gród w Biskupinie uznany został za pomnik historii Polski.
Tu zaczyna się także historia Walentego Szwajcera. W zasadzie tylko jego uporowi zawdzięczamy Biskupin. Po dokonaniu odkrycia Szwajcer zaczął zbierać szczątki, by następnie opisać i opublikować informacje o odkryciu. Kiedy wiosną 1933 r. właściciel, na którego polu znajdowało się znalezisko, zaczął niszczyć pale i zbierać przedmioty z brązu celem ich sprzedaży, nauczyciel postanowił zawiadomić władze. Jednak zarówno kuratorium, jak i referat kultury w starostwie nie wykazały zainteresowania odkryciem. Szwajcer zdobył adres prof. Józefa Kostrzewskiego, który podjął decyzję o rozpoczęciu badań jeszcze w tym samym roku. Odkryte przez Szwajcera szczątki okazały się być pozostałościami prehistorycznego grodu z epoki brązu należącego do tzw. kultury łużyckiej, powstałego w VIII w. p.n.e.
Przedstawienie całości grodu. Dziś za bramą wejściową znajdują się zaledwie dwa domy.
Resztki zachowanych pali stanowiących elementy dawnej osady.
Zrekonstruowana brama wejściowa.
Po wejściu na dziedziniec możemy oglądać dwa zrekonstruowane domy. Oryginalnie za bramą znajdowały się chaty ustawione wzdłuż jedenastu ulic wyłożonych dębowymi balami. W osadzie znajdował się również plac dla mieszkańców.
Domy są dość długie, podzielone na kilka pomieszczeń, które mogły zamieszkiwać osobne rodziny. Jedno pomieszczenie zawierało w zasadzie wszystko co było niezbędne; miejsce na palenisko, spanie, jedzenie oraz zagrodę dla zwierząt.
Wnętrze chaty ma kształt prostokąta i powierzchnię zbliżoną do dzisiejszego mieszkania cztero-pokojowego – około 80m2. We wnętrzu nie było pokoi, tylko wydzielone dwie części – przedsionek i izba mieszkalna. W okresie zimy część zwierząt przebywała w domach. Chatę zamieszkiwała rodzina składająca się z około 8 – 10 osób. W osadzie znajdowało się około 100 chat w 12 rzędach, co daje imponującą liczbę około 1000 mieszkańców grodu.
Widok z wału otaczającego gród.
Na terenie Muzeum w Biskupinie znajduje się także rekonstrukcja wioski piastowskiej z okresu IX – XI w n.e.
Wioska stoi w miejscu gdzie, jak wykazały badania archeologiczne, rzeczywiście się znajdowała. Obiekt ten łączony jest ze wzmianką w bulli Innocentego II z 1136 r., która wymienia miejscowość Stari Biskupici wraz z imionami kilkunastu osadników. Rekonstrukcje połączono z takimi zawodami jak młynarz, kowal, rybak, rolnik – każdą chatę „zamieszkuje” inny rzemieślnik. W sezonie turystycznym można oglądać jak wyrabia się tu chleb, przędzę i inne przedmioty z okresu wczesnego średniowiecza.
Na terenie wioski znajduje się także hodowla świń.
Niewielki kram z wytwarzanymi ręcznie ubraniami i ozdobami.
Wnętrze chaty kuśnierza.
W jednej z chat można wybić sobie samodzielnie monetę znajdującą się w obiegu między rokiem 900 a 1100. Jest tam m.in. Denar PRINCES POLONIE (denar Bolesława Chrobrego) – jeden z denarów bitych przez mennicę książęcą Bolesława Chrobrego.
To jedna z najsłynniejszych monet w historii mennictwa polskiego. Głownie ze względu na rysunek ptaka w awersie. Do dziś toczą się spory między zwolennikami tezy przyjmującej, że rysunek przedstawia orła, a jej przeciwnikami, opowiadającymi się za pawiem, gołębiem, kogutem lub jeszcze innym gatunkiem ptaka. Inskrypcja otokowa zawiera pierwszy – choć jeszcze w języku łacińskim – zapis nazwy Polski. Awers tej monety jest odwzorowany na banknocie 20 złotowym
Zagroda Wisza. Scenografia do filmu „Stara baśń. Kiedy słońce było bogiem”
Piec do wypieku chleba.
Na terenie muzeum znajduje się też niewielki zbiór obelisków i totemów.
W osobnym, już nowoczesnym, budynku mieści się samo muzeum. Można oglądać w nim eksponaty wydobyte w trakcie wykopalisk, oraz ich historię.
Autentyczny fragment podłogi jednej z chat. Białe kamienie służyły jako podkład pod palenisko.
Ekwipunek do nurkowania używany w trakcie wykopalisk. Takie rozwiązanie wymyślił pruski inżynier, działający w Londynie , August Siebe. W opatentowanym przez siebie stroju nurka klasycznego w 1837 roku, zamknięty hełm łączył się z kostiumem z gazoszczelnej tkaniny. Strój dopełniały ciężkie buty z ołowianymi podeszwami oraz obciążniki na piersiach i plecach. Do zasilania powietrzem użył opatentowanej przez siebie już w 1828 roku obrotowej pompy, której produkcja przysporzyła mu olbrzymich dochodów. W tym skafandrze nurek mógł w pełni regulować swoją pływalność opróżniając bądź napełniając skafander powietrzem.
Jedyny zachowany w całości szkielet. Nazywa się go „księżniczką” ze względu na ozdoby na ramionach. Ozdoby te wykonane są z kości zwierzęcej zmiękczonej przed formowaniem w bransolety.
Minimakieta całego grodu.
Opuszczamy muzeum. Wygląda na to, że wszyscy pracownicy dojeżdżają rowerami.
Droga powrotna do Warszawy.
<
>
© 2015 | www.1000000km.pl