433 KM
Kraina szczęśliwych krów
Dzień 1
Dzień 2
1 / 16
Podobno jest to jedno z ostatnich miejsc (o ile nie ostatnie), w którym żyją wolne krowy. Same się wyprowadzają na pastwisko, same się myją i same wracają do obory. Oprócz krów są tam jeszcze wolne orły, bociany i wiele innych równie wolnych zwierząt. Nie ma za to asfaltowych dróg, supermarketów i Internetu.
Piątek, 2 sierpnia.
Trasa nie jest zbyt długa. W zasadzie można się wybrać tam zamiast na mazury. Co prawda nie popływamy łódką ale kajakiem już tak. Biebrza jest dość płytka. Wyznaczono na niej szlak wodny o długości 135 km, a na brzegu przygotowane są pola namiotowe i punkty widokowe. Z Warszawy oddalona jest o około 170 km.
Wyjazd z trasy toruńskiej w kierunku Marek jest dość efektowny. Stalowo – szklana konstrukcja przykrywa drogę tworząc interesującą namiastkę tunelu.
Droga z Rutek–Kossaków do Grądów–Woniecko. Im dalej na wschód tym mniej szkła i stali a więcej słońca i świeżego powietrza.
Koniec asfaltu. Jesteśmy już blisko Biebrzy. Dalej drogi są już tylko brukowane lub bite. Ciężko zdecydować które lepsze.
Po około dwóch i pół godzinach jazdy docieramy do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Został on utworzony 9 września 1993. Jest to największy park w Polsce o powierzchni 592,23 km². Na terenie parku występuje 49 gatunków ssaków, 271 gatunków ptaków, 36 – ryb, 12 – płazów i 5 – gadów.na miejsce. Na nocleg wybraliśmy punkt możliwie najbliżej rzeki. Faktycznie znajduje się on na samym jej brzegu. Miejscowość nazywa się Brzostowo. Jest tu jedynie gospodarstwo Agroturystyczne oznaczone na mapach, ale prawda jest taka, że w zasadzie w każdym gospodarstwie jest łąka na której pozwolono by nam rozbić namiot. Kłopotów z noclegiem nie ma.
Namiot rozbijamy w cieniu przy płocie. Gospodyni płacimy 10 PLN za namiot i 10 PLN za samochód.
Jedna z dróg do pobliskiego sklepu (druga jest brukowana).
Kurz, który wzbijamy samochodem z polnych dróg, dość skutecznie przylepia się do auta. Jest on tak drobny, że można go spokojnie usuwać wycieraczką.
Jedna z miejscowych przewodniczek opowiada, że nad Biebrzą krowy same wychodzą z obory kiedy poczują głód i same wracają na wieczór. Nie jest to do końca prawda – krowy pogania kijem gospodyni. Tym samym kijem zapędza je z powrotem. Prawdą jest natomiast, że te krowy chodzą sobie gdzie im się podoba a za dnia nikt ich nie pilnuje. Żartobliwie mówi się o nich: „szczęśliwe krowy”.
Co najmniej dwa razy dziennie "szczęśliwe krowy" przechodzą przez Biebrzę. Podobno chodzą dziennie od 6 do 25 kilometrów. Średnia "Unijna" to zaledwie 800 metrów.
Gospodarze wypoczywają. Czas płynie tu naprawdę wolno.
Biebrzę można zwiedzać również na tratwie. Ta przypomina trochę pływającą altanę porwaną z ogródków działkowych.
Lokalni mieszkańcy dość swobodnie poruszają się po parku narodowym. Widząc jak traktor przejeżdża przez Biebrzę, wyobraziliśmy sobie krzyk wszelkiej maści ekologów, którzy pewnie rwaliby włosy z głów.
Nad Biebrzą funkcjonuje pewien nienazwany „ekosystem” ludzi i zwierząt. Wszystkich łączy rzeka. Życie, szczególnie latem, praktycznie całe skupia się wokół Biebrzy. W ciągu dnia są kąpiele, a wieczorem ogniska na brzegu.
Zwierzęta są dość oswojone z obecnością ludzi. Bocian podchodzi naprawdę blisko.
Wieczorem nie odstajemy od przyjętych tu zwyczajów. Kiełbaski na kolację.
<
>
1 / 14
Sobota, 3 sierpnia.
Rano budzą nas "szczęśliwe krowy" udające się na pastwisko.
Znajdujemy ciekawy ślad na samochodzie. Wygląda na to, że w nocy jakiś ptak zderzył się z drzwiami. Musiał uderzyć naprawdę mocno bo widać ślady skrzydeł, głowy i pazurów. Nie znaleźliśmy go pod samochodem więc pewnie się otrzepał i poleciał dalej. Prawie jak „orła cień”.
Czekając aż namiot wyschnie z rosy, idziemy brzegiem Biebrzy na małą wycieczkę. Praktycznie przy każdym gospodarstwie z dostępem do rzeki są jakieś łodzie i łąka nadająca się na pole namiotowe.
Biebrza o poranku.
Składamy namiot i ruszamy do Tykocina gdzie na Dworze Pentowo mieści się Europejska Wieś Bociania.
Pentowo jest oddalone zaledwie o jakieś 50 km od Brzostowa. Szybko dojeżdżamy na miejsce.
Dworek jest schowany w cieniu brzóz. Jest wcześnie rano, więc nie ma jeszcze zbyt wielu turystów.
Pentowo to prawie stuletni dwór. Stoi nad starorzeczem Narwi. Zbudowany jest z dębowego drewna, które dotarło tu spławione rzekami, starym wodnym szlakiem, jaki przez wieki łączył Litwę i Koronę.
Dwór i majątek w Pentowie od stu lat jest w posiadaniu jednej rodziny – Toczyłowskich herbu Samson. Tytuł Europejskiej Wioski Bocianiej przyznała fundacja Euronatur. Jest on przyznawany tylko jednej miejscowości w każdym kraju europejskim. Na terenie gospodarstwa jest ponad 30 stale zasiedlonych gniazd bociana białego. Niektóre stanowiska są oddalone od siebie o zaledwie kilka metrów. Na szczytach dachów prostopadle ustawionych względem siebie stodoły i stajni gnieździ się od lat aż 5 rodzin bocianich. Pozostałe gniazda ptaki zbudowały na konarach pobliskich wysokich drzew – olch, brzóz i wiekowych sosen oraz na specjalnie ustawionych platformach.
Stodoła z gniazdami bocianów na dachu.
Podczas naszej wizyty bociany dość często głośno klekoczą. Jest to związane z godami. Samiec klekocze wyginając szyję tak, że głowę opiera na grzbiecie. Można to obserwować z dwóch wież obserwacyjnych zbudowanych na terenie dworu.
Kolejne z wielu gniazd.
Jeszcze jedno gniazdo – tym razem na słupie telegraficznym.
Wieża obserwacyjna przy łąkach za dworem. Można z niej obserwować jak bociany jedzą. To taki widok na bocianią „stołówkę”. Bociany polują na bezkręgowce takie jak ślimaki, dżdżownice, chrząszcze, pasikoniki, larwy owadów. Żywią się także rybami, płazami, gadami a nawet pisklętami ptaków gnieżdżących się na ziemi. Istotny składnik pożywienia stanowią gryzonie. Polując chodzą po żerowisku wypatrując swych ofiar. Potrafią również czatować nieruchomo, np. przy norach gryzoni. Wbrew wielu historiom o bocianach polujących na żaby, te płazy stanowią zaledwie uzupełnienie bocianiej diety.
Opuszczamy krainę szczęśliwych krów i Bocianią Wioskę. Droga E67 prowadzi nas prosto do Warszawy.
<
>
© 2015 | www.1000000km.pl